poniedziałek, 29 marca 2010

spontaniczny weekend w Fezie i Meknes w Maroko

Jakies poltora miesiaca temu zgadalam sie z kolezanka, Cara, ze wybralybysmy sie do Maroka na weekend. Sprawdzilysmy bilety, a ze byly w okazyjnej cenie kupilysmy je i temat odlozylysmy na pozniej. W zeszly wtorek, dzien przed wylotem, okazalo sie, ze zarowna Cara jak i ja bylysmy za bardzo zajete aby choc chwile zastanowic sie nad wyjazdem i cokolwiek zorganizowac wiec pojechalysmy kompletnie w ciemno tylko z biletem na samolot w reku, nie wiedzac nawet gdzie bedziemy spac. Ustalilysmy jedynie, ze obie jestesmy otwarte na przygode i ....bylo fantastycznie.

Maroko to zupelnie inny swiat, inne zapachy, barwy, dzwieki (przede wszystkim duzo dzwiekow)

Wyjazd byl bardzo udany z kilku powodow.

1. poznalysmy tubylcow (niestety tylko chlopakow), nie ludzi za straganow probujacych nam cos sprzedac ale chlopakow pracujacych lub studiujacych w Fezie nie zwiazanych scisle z rynkiem turystycznym.

2. poznalysmy Marokanczykow w roznych odcieniach wiary muzulmanskiej, od bardziej religijnych po mniej. Duzo z nimi rozmawialysmy i pozwolilo nam to lepiej uzmyslowic cala roznorodnosc ludzi tam mieszkajacyh

3. udalo nam sie calkowicie ominac swiat zorganizowanych wycieczek - podrozowalysmy marokanskim PKSem aby dojechac do Meknes, pociagiem, po Fezie tzw petit taxi, z ktorych korzystaja mieszkanscy.

4. zostalysmy zaproszone do domu na obiad i moglysmy zobaczyc jak mieszka typowa/nietypowa rodzina

5. poniewaz nie mialysmy planu bralysmy wszystko co nam wpadalo w rece i w 100% byly to sympatyczne, smieszne lub zaskakujace zdarzenia, czasem surrealistyczne, ale wszystkie pozytywne.

6. Po 4 dniach czulysmy jakbysmy byly tam conajmniej 2 tygodnie - wracalysmy przepelnione wrazeniami z silnym postanowieniem, ze wrocimy tam jeszcze raz w tym roku

1 komentarz:

  1. Normalnie czad!!! To jest właśnie sens podróżowania... W Egipcie udało mi się porozmawiać NORMALNIE tylko z jednym człowiekiem... Reszta widziała we mnie turystę do wykorzystania. No, ale to był zupełnie inny pobyt - hotelowo-basenowy:) Strasznie Ci zazdroszczę obiadu proszonego u tubylców. Opowiesz mi wszystko osobiście!!!

    OdpowiedzUsuń