
Maroko to zupelnie inny swiat, inne zapachy, barwy, dzwieki (przede wszystkim duzo dzwiekow)
Wyjazd byl bardzo udany z kilku powodow.
1. poznalysmy tubylcow (niestety tylko chlopakow), nie ludzi za straganow probujacych nam cos sprzedac ale chlopakow pracujacych lub studiujacych w Fezie nie zwiazanych scisle z rynkiem turystycznym.
2. poznalysmy Marokanczykow w roznych odcieniach wiary muzulmanskiej, od bardziej religijnych po mniej. Duzo z nimi rozmawialysmy i pozwolilo nam to lepiej uzmyslowic cala roznorodnosc ludzi tam mieszkajacyh
3. udalo nam sie calkowicie ominac swiat zorganizowanych wycieczek - podrozowalysmy marokanskim PKSem aby dojechac do Meknes, pociagiem, po Fezie tzw petit taxi, z ktorych korzystaja mieszkanscy.
4. zostalysmy zaproszone do domu na obiad i moglysmy zobaczyc jak mieszka typowa/nietypowa rodzina
5. poniewaz nie mialysmy planu bralysmy wszystko co nam wpadalo w rece i w 100% byly to sympatyczne, smieszne lub zaskakujace zdarzenia, czasem surrealistyczne, ale wszystkie pozytywne.
6. Po 4 dniach czulysmy jakbysmy byly tam conajmniej 2 tygodnie - wracalysmy przepelnione wrazeniami z silnym postanowieniem, ze wrocimy tam jeszcze raz w tym roku



Normalnie czad!!! To jest właśnie sens podróżowania... W Egipcie udało mi się porozmawiać NORMALNIE tylko z jednym człowiekiem... Reszta widziała we mnie turystę do wykorzystania. No, ale to był zupełnie inny pobyt - hotelowo-basenowy:) Strasznie Ci zazdroszczę obiadu proszonego u tubylców. Opowiesz mi wszystko osobiście!!!
OdpowiedzUsuń