
Podobno fala upału znad Sahary była przyczyną pierwszego upalnego weekendu w Ali. Temperatura skoczyła do ponad 30 stopni. Po śniadaniu udaliśmy się na plażę aby nacieszyć ciała gorącym słońcem. Tłumów nie było na mojej ulubionej plaży San Juan tak samo jak nie było jeszcze wiklinowych parasoli i leżaków. Byli za to odważni, którzy kąpali się w morzu. Weszłam do wody po kolana i stwierdziłam, że dałoby się wykąpać jakby mi się baaardzo chciało :) Ale aż tak nie chciało :)


W niedzielę, jak to mamy już w zwyczaju, wsiedliśmy na rowery i popedałowaliśmy nad morze. Dzień był na tyle gorący, że niektórzy postanowili pozbyć się ubrań.

Spodobało mi się oznakowanie toalet w barze, w którym się zatrzymaliśmy na chwilę. Drzwi oznaczono nazwami ryb i owoców morza zgodnie z ich męskim lub żeńskim rodzajem.
toaleta męska:

toaleta damska:
Ale Ci zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńFajnie! a szczegolnie te rowery :) Bedziecie w Polsce w sezonie letnim jakos?
OdpowiedzUsuńjeszcze nie wiemy, ja wpadne na pewno ale nie wiem czy na dlugo.
OdpowiedzUsuńPisz pisz mi takie fajne rzeczy!!! Do zoba!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny blog !calutki przeczytałam ;) mam nadzieję że nie zaprzestałaś pisać ;> czekam na kolejne wpisy ,powiedz jak tobie wakacje mijają :)) pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńdzieki wielkie! nie przestalam, trudno mi tylko do niego usiasc, ale wkrotce cos nowego wrzuce :)))
OdpowiedzUsuńTakie wakacje nad jeziorem / morzem to się rozumie, oby więcej takich wyjazdów było prawda?
OdpowiedzUsuńJA bym pewnie niechcący do damskiej wszedł :D
OdpowiedzUsuńgood post
OdpowiedzUsuń