poniedziałek, 13 grudnia 2010

Rowerowo

Choć święta za półtora tygodnia nie jestem jeszcze w nastroju ponieważ pogodowo jest bardziej jesiennie niż zimowo. Nie piszę tego aby Was zdenerwować, bo zimą też jest ładnie i sama będę brodzić w śniegu już za tydzień. Mogę dodatkowo pocieszyć, że tutaj gdy na zewnątrz jest jeszcze dość ciepło, jak na polskie standardy, to w domach i mieszkaniach jest bardzo zimno. Nie ma kaloryferów i często nie ma żadnego systemu ogrzewczego i domy ogrzewa się farelkami lub piecykami olejowymi lub gazowymi. My mamy kominek, który niestety ogrzewa tylko jeden pokój więc po domu chodzimy ubrani jak Eskimosi.
Ale nie o tym miał być post.
Korzystamy z łagodnej pogody i ostatnie dwa weekendy spędziliśmy rowerowo.
W niedzielę pojechaliśmy do La Mangi i popedałowaliśmy na koniec półwyspu. Jakieś 100km na południe od Alicante jest spora zatoka z 19km półwyspem odgradzającym ją od pełnego morza. Wiosną byłam na północnej części zatoki/laguny (http://alicantecaliente.blogspot.com/2010/04/weekend-w-rewie.html)
Pedałuje się świetnie bo widok raz na zatokę, raz na morze, no i jedzie się po płaskim :)
Tu widok na morze:A tu na zatokę, tzw. Mar Menor - Morze MniejszeCypel okazał się trochę rozczarowujący, ponieważ postawiono tam masę domów jednorodzinnych ale nie zadbano o okolicę. Na drodze stanął bardzo stromy most, tak zupełnie od czapy, pośród dzikich zarośli. Byc morze kiedyś płyneła pod nim wartka rzeka ale dziś wygląda śmiesznieI jeszcze widok na północną część zatokiPośrodku flaming :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz