poniedziałek, 20 września 2010

Weekend w Grenadzie!

Uwielbiam, absolutnie uwielbiam to miasto. Byłam tam raz w zeszłym roku w listopadzie, było żółto-jesiennie i trochę chłodno. We wrześniu w Grenadzie robi się wreszcie znośnie po upalnych miesiącach letnich i można zwiedzać.
Byliśmy tam gdzie tłumy ciągną czyli w Alhambrze, w Albayzín (starej dzielnicy arabskiej), w Kaplicy Królewskiej gdzie pochowani są Izabela i Ferdynand, czyli Reyes Catolicos - Katoliccy Królowie, którzy zdobyli Grenadę i rozpoczęli Wielką Inkwizycje w Hiszpanii oraz zasponsorowali wyprawę Krzysztofa Kolumba.
Tu na poniższym zdjęciu widok na część pałacową Alhambry:a na kolejnym Alcazaba - twierdza Alhambry:Zwiedzanie Alhambry, w szczególności jej części pałacowej to jak spacer w baśni z tysiąca i jednej nocy. Arabskie motywy działają na wyobraźnię i łatwo jest tam wpaść w taki senny letarg wyobrażając sobie szelest szat przechadzających się po komnatach dostojników dworu, muzykę graną dla emira lub szeptu plotkujących dam ( dzieki, Madziu, za książkę, akurat w sam raz w czasie :)Ponieważ uwielbiam symetrię, powtarzalność wzorów i konkretne barwy wzornictwo arabskie jest dla mnie źródłem inspiracji do tworzenia własnych, bądź co bądź mniej wyrafinowanych :) dzieł.Kaplica Królewska jest przeogromna. Widok na nią z Alhambry na tym zdjęciu nie do konca pokazuje jak duży to budynek.Trochę lepiej to widać tutaj:Albayzín leży na przeciwległym od Alhambry wzgórzu i składa się z krętych uliczek i białych domów. W XV wieku, w czasie podboju Grenady, zamieszkany był przez Maurów.Łatwo sie tu zgubic ale można też odkryć masę cudownych zakamarków.Tradycją andaluzyjską jest podawanie tapas do każdego napoju. Można właściwie ograniczyć się tylko do zamawiania wina i piwa i najeść się do syta przy okazji.

7 komentarzy:

  1. Jak zwykle jestem zauroczona Twoimi zdjęciami i nie mogę się nimi nie zachwycać,zachęciłaś mnie bardzo do wyjazdu,bo Alhambra to moje marzenie od wielu lat aczkolwiek obawiam się ,że z moją znajomością hiszpańskiego to jednak nie wypali:(

    OdpowiedzUsuń
  2. dzieki Jagnieszko :) ale udaj sie tam, nie patrz na znajomosc jezyka, to miasto bardzo przychylne turystom. warto tam pojechac:)

    OdpowiedzUsuń
  3. właśnie miałam Cię zapytać, jak tam lektura, a tu proszę:) akurat na czasie! W poprzednim komentarzu zaprosiłam Cię do zabawy, widziałaś?

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, widzialam, mysle o odpowiedziac :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kumam, że wody czasem brakuje w hacjendzie, ale czyżby internet też trzeba było dostarczać beczkowozem?? Gdzie wpisy? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. internet mam, jak i wyrzuty sumienia :) napisze cos wkrotce, pewnie po weekendzie, od tygodnia nosze sie z tym zamiarem :))

    OdpowiedzUsuń
  7. halo, halo! jest tam kto? to nawet matce karmiącej udało się więcej od tego czasu napisać!!! proszę się wziąć do roboty!

    OdpowiedzUsuń